Królestwo Boga jest w nas. Jesteśmy niestety oswojeni z tego rodzaju stwierdzeniami. A powinno to brzmieć dla nas niepokojąco lub przynajmni...
Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Piotr Augustyniak
9
6,3/10
Piotr Augustyniak (1977) – filozof i eseista, pracuje w Katedrze Filozofii Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Autor książki Inna Boskość. Mistrz Eckhart, Zaratustra i przezwyciężenie metafizyki (2009),przekładu Teologii niemieckiej oraz artykułów publikowanych m.in. w „Kronosie”, „Przeglądzie Politycznym” i „Znaku”. Mieszka w Krakowie.
6,3/10średnia ocena książek autora
252 przeczytało książki autora
592 chce przeczytać książki autora
6fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Aporetyczna nieśmiertelność : esej o "Fedonie", śmierci i nowoczesnym podmiocie
Piotr Augustyniak
5,0 z 1 ocen
6 czytelników 0 opinii
2016
Istnienie jest Bogiem, ja jest grzechem Rozprawa o Teologii niemieckiej, Mistrzu Eckharcie, Lutrze, wolnych duchach i boskiej woli
Piotr Augustyniak
7,5 z 8 ocen
28 czytelników 1 opinia
2013
Inna Boskość. Mistrz Eckhart, Zaratustra i przezwyciężenie metafizyki
Piotr Augustyniak
6,3 z 3 ocen
27 czytelników 0 opinii
2009
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Dopóki bowiem walczy się z systemem, dopóty jest się wciąż jego częścią.
2 osoby to lubiąWyspiański chce więc w Polsce społeczeństwa obywatelskiego vel republikańskiego. Tylko tyle i aż tyle, jeśli wziąć pod uwagę, że jak dotąd n...
Wyspiański chce więc w Polsce społeczeństwa obywatelskiego vel republikańskiego. Tylko tyle i aż tyle, jeśli wziąć pod uwagę, że jak dotąd nie udało się go zbudować. Nie wielkiej Polski od morza do morza, ale tej społecznej, obywatelskiej vel republikańskiej normalności, która zaistniała w tylu miejscach nowoczesnego, zachodniego świata, a u nas jej uparcie nie ma.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Wyspiański. Burzenie polskiego kościoła Piotr Augustyniak
5,9
Wyspiański jest wieszczem pozornym, Piotr Augustyniak pisze, że chciał nim być. Spojrzenie z obecnej perspektywy trzeba skonfrontować z oceną jego twórczości przez mu potomnych, a za życia nie był ceniony, krakowskie andrusy kamieniami w niego rzucali, przyjaciele krytykowali. Pisali, że udało mu się tylko Wesele, ale to dzieło w Krakowie nie było i nie jest szanowane. Chociażby brak poważnej inscenizacji od dekad, kabaret Klaty, czysta wódka z ogórkami Krakus w teatrzyku bronowickim. No i zryw na wielkie muzeum zakończony w Starym Spichlerzu, nieudane tam dzieła, które kazał spalić ciotce, a ta nie posłuchała. Jest też żywa jeszcze Szara Pracownia na Krowoderskiej 79/35 - chwała Pułczyńskiemu, ale na chwale się tam Wyspiański kończy- to mieszkanie -to pustostan, to wszystko dlatego, że Kraków jest taką stolicą kultury jak Wyspiański wieszczem - chce być. Najważniejsze są jednak takie głosy jak Augustyniaka . Dopóki nam się jeszcze chce zajmować Wyspiańskim jest nadzieja.
Jezus Niechrystus Piotr Augustyniak
6,6
Wydaje mi się, że doszło do nieporozumienia. To znaczy do nieporozumienia na linii ja – nieczytający opisu książki – oraz echa wypowiedzi osób, które książkę czytały i zachwalały. Miałem zastać w niej jakiś krytyczny obraz Jezusa (tak sądziłem, naprawdę),może refleksje głębsze o istocie religijności w ogóle. Tymczasem doszło, co autor sam przyznaje, wszystko zaczęło się od przesłuchania w samochodzie „Imagine” Johna Lennona. Uff….
Wzdycham, gdyż ten punkt wyjścia jakoś mnie okrutnie męczy. Wyświechtana piosenka, której autor popełnił lepsze w swoim dorobku, bywa nadużywana nazbyt często. Ale wróćmy do treści książki, która łączy w sobie wewnętrzne przemyślenia autora z jego życiem, co gdzieś tam prowadzi do odnowienia więzi z Jezusem, którego za wywrotowca uważa i tak go portretuje. Upraszczam, rzecz jasna.
Istotną cechą „Jezusa Niechrystusa” jest polemika (jeśli mogę użyć tego słowa) z oficjalną wykładnią nauk jezsowych stosowaną przez Kościół. Na tym właśnie ta „anarchia” niniejszej książki polega. Są to argumenty natury filozoficznej, co dziwić nie ma prawa, gdyż autor filozofem jest. Ale wrócę jeszcze do wzmiankowanego wyżej nieporozumienia. Otóż ja sądziłem – błędnie, ale się do tego już przyznałem – że to będzie jakaś forma odrzucenia religii bądź kultu jednostki. Tymczasem jest na odwrót właśnie. I stąd moje rozczarowanie. Uprzedzam tylko.